Jedną z rzeczy która niemiłosiernie denerwuje ludzi którzy bawią się w fotografię jest prośba od klienta/modelek/i o wysłanie surowych zdjęć. Surowych, czyli nieobrobionych;prosto z aparatu. - "ja sobie obrobię, terefere" itd.
Więc dla tych co jeszcze nie wiedzą - poproszenie fotografa o surowe foty, to tak jakby poprosić kucharza o same składniki na obiad. Wydaje mi się logiczne, że jeśli idziesz do restauracji zjeść, to zamawiasz danie, nie surowego kurczaka. ;) Tak samo jest z nami.
Postprodukcja to równie wazna rzecz co samo zrobienie zdjęcia. Gdzieś tak 50% efektu końcowego.
Dziś ze względu na wiele próśb i gróźb uchylam rąbka tajemnicy i pokazuje pare ujęć prosto z aparatu oraz po obróbce.
Zapraszam. ;)